11.02.2009 :: 20:51
Tego się naprawdę nie spodziewałam.. Być może pod sercem noszę JEGO dziecko, z NASZEJ miłości.. Jeszcze nie jest nic pewne.. ale ja czuję że ono tam jest. Czekałam na Jego zmiane, i zmienil się, jest miły, czuły, opiekuńczy i mowi ze mnie kocha, na wiesc o dziecku, ucieszył sie i powiedzial ze kocha mnie mocniej niz wczesniej.. Ale przeciez ja jeszcze nie jestem pewna, te testy nie dają pewnosci.. Ale jeszcze poczekam, ten sen jest piękny, nie chce sie z niego budzić. Chciala bym zawsze kłaść sie i budzic z tym spokojem ze mam coś czego nikt mi juz nie odbierze, ze juz nie bede nigdy sama, ze będe mieć tego maluszka.. że to będzie Jego maluszek.. ze wspolnej krwi i wielkiej miłosci.. Zawsze marzyłam o pięknym domie z ogrodem.. z werandą i bujanym fotelem, żebym mogła z dzieckiem na ręku zasypiąć cieplym letnim wieczorem bujając się na nim. Zeby On brał dziecko z moich rąk i zanosil do łóżeczka, zeby przytulal mnie mocno i cieszył się tym co stworzyliśmy.. Mowią ze rutyna niszczy miłość, nawet nie wiedzą jak bardzo się mylą, dała bym wszystko zeby miec tę rutyne, zeby gotować mu obiad i kiedy wroci z pracy całować go na przywitanie i podawac do stolu, zeby dzielic sie wszystkimi troskami, a wieczorami byc tylko ze sobą.. sam na sam. Nie widzę juz tego co mi zrobił, nie widze tych wszystkich krzywd, nie chcę pamiętac cierpienia, chce żeby był, był juz na zawsze tylko ze mną.Żeby jego oczy patrzyły tylko na mnie, żeby jego usta wymawialy tylko moje imię, żebym w jego sercu byla tylko ja. Wiem, Michałku [*] wiem, że Ty uważasz ze zasluguje na kogos lepszego, wiem ze to nie jest to co dla mnie wymarzyłes, wiem. Miałam miec piękne życie, pełne radości i uśmiechu, i było takie, było kiedy żyłeś.. Dawałes mi ten usmiech, i teraz mogę powiedziec ze tylko Ty mi go dawałeś, bo teraz kiedy Ciebie juz nie ma, ja nie pamiętam zebym sie tak uśmiechała.. To wszystko jest takie pogmatwane, nie wiem jak sie w tym odnajdę. Kiedy myślę o Tobie czuję sie jak bym Cię zdradzała, zdradzała myślami o nim. Ale z drugiej strony wiem ze Ty pragnąłes i nadal pragniesz tam z góry tylko mojego szczęcia. Byłam ostatnio u Twojej mamy, usiadłysmy w Twoim pokoju, wyciągneła zdjęcia, opowiadała jak sie złoscila na widok Twojego piewszego tatuażu. W pokoju jest tak jak przedtem, wiesz? .. Nic nie jest ruszane, nawet bluza wisi na krześle, tak jak Ty ją położyłes.. Nie powstrzymałam łez. To nadal boli, mimo iż pisze do Ciebie te listy. Tylko z Twoją mamą mogę o tym wszystkim rozmawiać, tylko ona rozumie moj ból, i ja doskonale rozumiem jej uczucia. On uważa ze powinnam przestać pielęgnowac wpomnienia i ból. Ale jak ja miala bym to zrobic? jak miala bym o Tobie zapomniec? Nie chce, nie potrafię i nie mogę. Za duzo mi dałeś, poprostu jestes częścią mnie. Juz na zawszę. Nigdy nie wykorzenie cię z mojego serca...