06.03.2009 :: 14:58
Niewiele osob wie ze najlepszym wyjściem z tej dziwnej i chorej sytuacji w ktorej sie znajduje przez ostatnie 2 miesiące byl by wyjazd, tam gdzie zawsze chcialam wyjechać. Nigdy nie czułam sie bardziej samotna i zamknięta na świat jak teraz. Ciąży nie ma, stabilizacji nie będzie. Rodziny nie będzie. Niczego nie będzie. W sercu czuję ciągły niepokuj i strach , co będzie jutro? co będzie za tydzien ? co będzie za miesiąc? nie wspominając, co będzie za kolejny rok? Kazdego dnia obwiniam sie za śmierć Michała, każdego dnia o nim myślę i wspominam, ostatnio zlapalam sie na myslach ze zaczynam go nienawidziec ze tak głęboko siedzi w mojej glowie i sercu, ze przez niego nie potrafie normalnie funkcjionowac i od nowa ukladac zycia. Zaczynam nienawidziec siebie i tego co potrafie ze soba zrobic, nnienawidze pzepłakanych nocy i tego ze nie potrafie sie odnaleźć. Ze nie potrafie sie zaakceptowac taką jaką jestem..