27.09.2009 :: 14:42
Pośpiesznie zmywam resztki Jego zapachu z mojej skóry. Po tak długim okresie znów szczytowaliśmy w swoich ramionach. Z każdym dniem przekonuje się jak zimną s*ką jestem. Jak bardzo się zmieniłam, jak bardzo ON mnie zmienil, swoimi oszustwami, kłamstwami i tym całym cierpieniem które zadawał mi z premedytacją. Znów miewam koszmary, śni mi się pogrzeb, mojego Anioła pogrzeb. Słysze jak ktoś czyta list pożegnalny, w którym pada moje imie, upadam i nie mam siły się podnieść, ktoś niesie trumnę która ląduje gdzieś w dalekim polu, widze jego matkę , sypie sie piasek, urywa się sen. A ja budze się w swoim pustym łóżku ściskając mocno poduszkę . W telefonie wystukuje jego numer, głucha cisza. Nie ma takiego numeru. jak to nie ma.. Krzątam się nie wiedząc dokładnie czego mogę się spodziewać. Nie! nie mogę teraz się pogubic, nie mogę znów być wariatką.