11.11.2013 :: 18:52
Stało się. Mineło 3 lata od mojego ostatniego wpisu. Czytajac dzis wpisy wrocilo wszystko.. chodz wcale wracac nie musiało, bo wciaz jego duch jest przy mnie obecny. Ożenił się. Z nią. 3 miesiące temu. Poczułam rozrywający ból. Psychiczny palący od środka ból. Bóg umierającej nadzieji, nadzieji która wciaz we mnie była, może i uśpiona ale była. Od dnia w ktorym rozstalismy się na dobre.. było tyle okazji by do siebie powrocic i zaczac wszystko od poczatku, by znow poczuc swoje gorące dłonie i rozkoszne pocalunki. Inni mężczyźni pozwalali zapomnieć, zapomnieć na chwile, pozwalali na snucie nowych planow. Pozwalali na chwilowe uniesienia i na dlugie rozpadanie sie na miliony żałosnych kawałków.. zbierajac dusze znow marzyłam by On wrocil i był. Wszystko umarło. Umarłam ja. Tysiące razy. To nie jest już mój świat.