09.02.2005 :: 14:54
Dzisiejszy dzien to po prostu koszmar... bylam w szkole na technice opisywalismy srube (dziewczyny mialy rozne skojazenia hehe) i tyle z calej lekcji wiem ze Anka sie bujnela (nie mam ani slowa o zekomej srubie hehe)... siedzialam sobie przed klasa i sobie stukalam smsa do Klaudyny... kontem oka zauwazylam ze siadl sobie kolo mnie Jurasek i czai sie zeby cos powiedziec wiec sie spytalam "co jest?" a Jurek padl przedemna na kolana i wydukal "bladam cie chodz ze mna na osiemnastke do Kondrada bo wiesz ze zerwalem z Patrycja a mamy przyjsc z osoba towazyszaca...prosze... roksa... mam tylko ciebie" (zabrzmialo to dwuznacznie) i zrobil wtedy taka slodka minke oczy mu sie zaswiecily ze sie poprostu zgodzilam... Jurek sie strasznie ucieszyl ze z tych emocji dal mi buziaka w policzek i pobiegl na przystanek do autobusu a ja jeszcze poszlam na kolko filmowe... Wracajac zauwazylam wypadek...!!! autobus ktorym wracal do domu jurek zderzyl sie z tirem...!!! krzyknelam trzy slowa "o Boze Jurek...!" i rzucilam sie biegiem na miejsce zdarzenia podbieglam bylo duzo rannych jurek juz byl na noszach czekali na nastepna karetke... podbieglam do niego... wygladal tak strasznie... z rozbita glowa... zlapalam go za reke... plakalam... Jurek otworzyl oczy wydusil z siebie "Roksana...kocha...m... cie..." i nadjechala karetka wzieli go do szpitala pobieglam do Haffnera (tam mialam blizej niz do domu) niestety taty nie bylo zrwocilam sie o pomoc do Mateusza (taksowkaza hotelowego) zawiozl mnie do szpitala... okazalo sie ze jurek ma polamane 4 rzebra i utuczona glowe (to i tak malo kaska ma polamane nogi) wpuscili mnie do niego usiadlam przy lozku wyszeptalam "Jurek bedzie dobrze..." nie wytrzymalam lzy same poplynely mi z oczu... zauwazl to wydusil z siebie "nie placz mala..." tak mocno trzymalam jego reke... tak bardzo balam sie ze to moglo sie inaczej skonczyc... tak bardzo... gdy wychodzilam Jurek juz byl dosc przytomny lecz nie mial sily mowic... pocalowalam go w czolo... powiedzilam "jurek jeszcze do ciebie dzis przyjde obiecuje..." a on wyszeptal..."kocham cie jak nikogo innego..." powiedzialam "zobaczymy sie puzniej trzymaj sie..." i wyszlam moglam go wtedy zatrzymac moglam powiedziec zeby zostal na zajeciach z filmowki... to wszystko moja wina... moja...