Witajcie w królestwie Szmaragdowej Nocy, pośród plewów i śmieci, gdzie ghotyckie dusze w imię nocy trafiają. POD CIEMNYMI SMUGAMI ZAPOMNIENIA, SĄ WSZYSTKIE MOJE WSPOMNIENIA, ZA KURTYNĄ CIENIA, JUŻ BEZ WŁAŚCICIELA, SPOWITE MGŁĄ, JUŻ WOLNE, SKRYTE W CIENIU ROBIĄ SIĘ LOTNE, JUŻ NIGDY DO MNIE NIE WRÓCĄ, WIĘCEJ MEGO ŻYCIA NIE ZAKŁÓCĄ, JUŻ NIGDY ICH NIE ZOBACZĘ, ZAUWAŻĘ, ŻE NIE PŁACZĘ, JUŻ NIGDY ICH NIE POCZUJĘ, NIE DOZNAM BÓLU, POZNAM, ŻE NIKT MNIE NIE OSZUKUJE, ŻE KTOŚ JEDNAK MNIE NAŚLADUJE, W TYM, CO DOBRE MI ZOSTAŁO, TO, CO MNIE POZWOLIŁO, BO MOJE SERCE SIĘ ROZSYPAŁO, BY BIĆ PRZESTAŁO, BY NIE KOCHAŁO, BY PŁAKAŁO, BY UMRZEĆ CHCIAŁO... CHCE ZAMKNAC POWIEKI, NA CALE WIEKI, NIGDY SIĘ NIE OBUDZIĆ, I WIĘCEJ ŻYCIEM SIĘ NIE TRUDZIĆ, JUŻ NIGDY NIE ZOBACZĘ, JAK KTOŚ NADE MNĄ PŁACZE, KONIEC JUŻ MEJ DROGI, BEZE MNIE NIE BĘDZIE ŚWIAT UBOGI, CHCĘ WRESZCIE TO ZAKOŃCZYĆ, I PO ŚWIECIE WIĘCEJ NIE BŁĄDZIĆ, PRZYKRO MI, ŻE KTOŚ NA MNIE LICZYŁ, TERAZ BĘDĘ OGLĄDAĆ SPOD ZIEMI BLASK ZNICZY, PŁONĄCYCH JAK NIEGDYŚ ME ŻYCIE, WRZASK ŻYCIA OFIARY WŁAŚNIE SŁYSZYCIE, WYBACZCIE WSZYSTKO, CO WAM ZROBIŁAM, BO Z WAMI TUTAJ SIĘ TYLKO MĘCZYŁAM, TERAZ JEST MI DOBRZE, JUŻ NIE CIERPIĘ, NA ŚMIERĆ OD ZAWSZE CZEKAŁAM WIERNIE. TOPIĘ SIĘ W SAMEJ SOBIE, ZŁAPAĆ ODDECHU NIE MOGĘ, TYLE JEST MROCZNYCH MYŚLI, ŻE JUŻ WIĘCEJ NIKT NIE WYMYŚLI, DLACZEGO WCIĄŻ ŹLE SIĘ UKŁADA,, NAWET, GDY NA DWORZE DESZCZ NIE PADA?, PŁUCA ZALANE MORZEM RANIĄCYCH WSPOMNIEŃ, O KTÓRYCH NIE MOGĘ ZAPOMNIEĆ, DO MÓZGU KREW UDERZA, STRUGI CIAŁA I ŻYŁY PRZEMIERZA, CHCIAŁABYM ZATRZEĆ CAŁĄ PRZESZŁOŚĆ, WSZYSTKO TO, CO MAM WEWNĄTRZ, CHCIAŁABYM WYPŁYNĄĆ Z GŁĘBIN , PATRZEĆ NA CHMURĘ BIAŁYCH GOŁĘBI, SYMBOLEM NADZIEI I WOLNOŚCI, ONE ZAWSZE SĄ PEŁNE RADOŚCI, CHCIAŁABYM ZOBACZYĆ NIEBOSKŁON BŁĘKITNY, BEZGRANICZNIE PIĘKNY I MAJESTATYCZNY, NA KTÓRYM WIDNIAŁABY TĘCZA KOLOROWA, NA TLE NIEBA NICZYM KRÓLOWA, CHCIAŁABYM UJRZEĆ ZACHÓD SŁOŃCA, MIĘDZY CHMURAMI ZŁOTA KULA ŚWIECĄCA, OTULONA W CIEPŁYCH BARW OBŁOKI, CHCIAŁABYM PODZIWIAĆ TE WIDOKI, ALE MÓJ OCEAN JEST ZBYT GŁĘBOKI, ZBYT WIELKI, ZA SZEROKI, W NIM WIECZNIE SIĘ TOPIĘ, ODDECHU ZŁAPAĆ NIE MOGĘ, MOŻE KIEDYŚ KTOŚ MNIE URATUJE, I NIE POZWOLI BYM OPADŁA NA DNO, ALE NARAZIE SIĘ TYLKO SŁONĄ WODĄ TRUJĘ, AŻ WSZYSTKIE MOJE SIŁY OPADNĄ, Enya
"Evenstar"
By Inventive

Więcej?


Archiwum
2024
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2023
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2022
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2021
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2020
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2019
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2018
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2017
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2016
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2015
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2014
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2013
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2012
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2011
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2010
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2009
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2008
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2007
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2006
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2005
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń



Jestem odrobiną samotności, odrobiną pustki i zaklętego milczenia. Zrodziło mnie cierpienie i gorzkie łzy. Każdy dzień jest dla mnie utrapieniem, radosnych chwil jest coraz mniej. W końcu zatracę się w nicości i wszyscy o mnie zapomną. A na nagrobku będzie widniał napis. Napis, który już teraz kreuje obrazy w mej głowie. Napis, który nie pozwoli, by o mnie zapomniano.
...bo gdy świat zwali Ci się na głowę, gdy zgaśnie ostani promień nadzieji, usiądź i wspominaj czasy, kiedy było dobrze. Bo kiedyś, cholera, musiało być przecież dobrze. "Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy wspominając Syjon."


Layout by Gothic Layouts
Picture by Melyannam
serduszko


Link :: 29.12.2005 :: 19:17
odcinek 1.

-Ale on przecież żyje On śpi! no zrobcie cos! TOmuś powiedz cos tomek ! tomek! otwórz oczy! odezwij sie! tomek kochanie.. no tomek.. prosze...-krzyczała zdesperowana Nikola
- nie krzycz nie ma sensu .. on przeciez umarł.. zrozum to wkońcu! umarł! - odpowiedział jej przerazony Rik
- jak to umarł? co ty mowisz on zyje .. tomuś! tomuś to ja Nikol..kochanie powiedz cos.. - krzyczała dalej niko
- zostaw go !! zaraz przyjedzie policja, musimy uciekać! - rozgladał sie Rik i ciagną dziewczyne za reke.
- ale on tu nie zostanie on spi trzeba go obudzic tomuś.. chodz idziemy - Oszołomiona ciągneła zwłoki swojego chłopaka.
- Kurwa przez ciebie pujdziemy za kratki zostaw go do cholery! -uderzył ja Rik
- Dlaczego to robisz!??!?! Musimy go pochować ja go nie zostawie..-powiedziała nikol
-Dobra ale uciekamy. Juz słychac syreny ktoś sypną..- wzioł ciało i ciagną go za soba nikol płakała jak małe dziecko, zaszli daleko juz nie było słychac ani policji a ni zadnych głosów.
-tu go zakopiemy nie mamy czasu kop..- zaczał kopac rekami dołek przerazona nikol tez zaczeła kopac. Po trzech godzinach mieli juz dołek.
- pomóż mi trzeba go zakopać..- powiedział Rik
- poczekaj... - powiedziała nikol nachyliła sie nad Tomkiem i delikatnie pocałowała jego usta..
- kocham cie Tomek.. kocham.. jak nikogo innego...- przytuliła go a gorące łzy spadły na jego twarz zakrzywiona od bólu..
- nikol dlaczego to robisz, przeciez on jest sztywny.- dziwił sie Rik
- nie jest! odczówam puls! zobacz szybko!- powiedziała nikol Rik sie zbliżył i dotkną reki Tomka.
-On jest cholera zimny! a puls jest pośmiertny czytałem ze taki sie zdarza.- wydukał Rik. Niko nachyliła sie ii nasłuchiwała sie bicia serca Tomka, wyczuła jakiś stukot..
- Rik jemu bije serce! cholera ze to tez ty tego nie sprawdziłeś! musimy go gdzies zabrac i opatrzec jego rane. on zyje rozumiesz?!- ucieszyła sie nikol
- Oszalałaś niby gdzie mamy go wziąść kochana jestesmy na jakims pustkowiu a jedyne schroninie jest tam na tym starym cmentarzu w teej zawalajacej sie kaplicy! - pokazał Rik
- Weśmy go tam ja juz nie mam siły dalej isc tam napewno nas nikt nie znajdzie . przeciez cała drpge niose torbe tam mam ubrania jedzenie picie i srodki dezynfekujące bandarz Rik ja sie bez niego nie rusze weś go pomórz mi! - powiedziała nikol przytulając Tomka
- dobra ale domagam sie puźniej jakiejs zapłaty- powiedział Rik
- dobrze- zgodziła sie nikol. Rik wzioł Tomka na ramiona i zanieśli go do kaplicy ku im zdziwieniu w kaplicy był stary materac i woda w małym żródełku rik położył tomka na materacu.
- To sie nim zajmij! ożyw go niech zmartwychwsta! jak jestes taka madra! ja ide sie rozejzec tam jest jakas szopa zobacze co tam jest! musimy tu rozpalic w tym piecu. tu jest cholernie zimno!- powiedział rik i wyszedł. Nikol rozpieła koszule TOmka Rana po dźgnięciu nozem nie była tak powazna jak sie wydawało ale potrzebowała opatrzenia.
- pomoge ci kochanie.. pomoge.. bedziesz zdrowy..- mowiła do siebie po cichu niko wyciagneła z torby wode utlenioną i przemyła rane Toma obandarzowała go. Pzyniosła wode ze źródełkai przemyła mu twarz. Tomek powoli otworzył oczy..
- Tomek.. kochanie..-rozpłakała sie nikol i pocałowała go w usta.
- Niko.. kocham cie..- wysyczał i poprostu zasną..
- Śpij.. musisz wypocząć..- przytuliła go niko.. wtedy wszedł Rik.
- i co pani doktor? żyje?-spytał drwiąco Rik
- Tak. teraz zasną jest zmeczony..- powiedziała zadowolona nikol.
- to prawda sciemniło sie, musimy gdzies spac nie?-spytał dwuznacznie rik.
- ja śpie tu koło tomka on mnie potrzebuje! - powiedziała juz troche przerazona nikol
- chodz cos ci pokaze co jest w tej szopie tam jest fotel i drewno na opał jest tu strasznie zimno- powiedział Rik a nikol ufnie podeszła do niego i razem poszli po drzewo ku zdziwieniu nikol niczego takiego w szopie nie było nim sie zorientowała Rik juz zamkną wrota szopy byli sami i tylko małe ognisko co dawao troche ciepło.
- rozpaliłes ognisko...- powiedziała przestraszona nikol stojac do Rika tyłem patrzac prosto w ogień po chwili poczuła na swojej skórze ciepły oddech Rika.
- tak.. rozpaliłem..- i wtedy rik powoli zaczą zsówać ramiączko od sukienki nikol całując ja delikatnie po ramieniu...
- co robisz...? -spytała drżącym głosem stojac nieruchomo przerazona Nikol
- Odbieram to co moje.. obiecałas zapłacic za to ze przyniosłem tu Tomka..

CDN..


Komentuj(9)


Link :: 30.12.2005 :: 21:49
odcinek 2.

- Dlaczego to zrobiłeś..?!? - płakała Nikol siedząc przy ognisku
- Nie pamiętasz? nie pamietasz juz? - pytał Rik
- pamietam.. ale to przeszłość! ja kocham Tomka..-płakała
- Jeśli nie bedziesz moja nie bedziesz nikogo. Rozumiemy sie? zastanow sie czy chcesz przez swoja dume stracic tego frajera ja sie nie zawacham przeciez wiesz..-zaczął jej grozić Rik
- przestań.. za kogo ty sie uwazasz? kiedys byłam twoja! teraz juz nie bede! nigdy rozumiesz?! nigdy!! - wykrzyczała zapłakana Nikol i ruszyła w strone drzwi
- niegdzie nie pójdziesz!- Rik złapał ja za reke i mocna pchną na ziemie az upadła.
- błagam.. nie rób mi krzywdy.. Rik prosze nie wracajmy do tego.. ja ci wszystko wybacze ale nie ruszaj mnie..- błagala Nikol pozbawiona siły
- idziemy . Wstawaj! trzeba napalić w tej jebanej kaplicy.-powiedział Rik i pomaszerował dumnie do drzwi nie patrzyła na Nikol. Ona ledwo sie podniosła z rozciętą wargą poszła za nim do kaplicy. Tomek sie przebudził na widok Rika zareagował gwałtownie.
- Rik kurwa co tu robisz? mało ci? - spytał ze złościa
- Daj sobie spokój.. miałem twoją Nikol cały czas to dziwka odda sie kazdemu.-ozajmił dumnie
- ty skurwy**synie dotknołeś moją nikol! ciesz sie ze nie jestem w stanie wstac..- tomek sie podniósł troche ale zaraz opadł nie miał siły. Wtedy weszła Nikol połozyła sie bezwładnie koło tomka
- niko co ci sie stało? leci ci krew! - powiedział przestraszony przytulając ją
- nie nic.. przewrociłam sie to z przemęczenia.. - powiedziała drżacym głosem
- zaśnij to ci dobrze zrobi - powiedział Tomek i delikatnie musną ja w policzek.
- Śpijcie. o świcie ruszamy chyba ze nie chcecie? - powiedział Rik jak by nigdy nic
- Nigdzie z toba nie pujdziemy poczekamy az mi sie polepszy i udamy sie na północ do Californi Nikol zawsze chciała tam mieszkac- powiedział Tomek
- Tomek jestesmy przeciez przyjaciółmi.. mieliśmy uciekać razem.. - powiedział Rik
- Rób co chcesz, Niko tez nie jest w najlepszym stanie musimy przeczekać...

CDN


Komentuj(8)